Dzisiaj możemy pospać trochę dłużej, bo prawie do godziny 9. Po śniadaniu wyjeżdżamy kartować nowy teren, a właściwie chodzić z GPS-em i kartować.
Wysiadamy… przy drodze, w środku rosyjskiej tajgi. Na pytanie skierowane do Pani Doktor: „Gdzie mamy iść?” otrzymujemy odpowiedź, że „w las”. Patrzymy w miejsce przez nią wskazane, a tam drzewa… Niby nic dziwnego, bo drzewa w tajdze są na porządku dziennym, ale nie ma tam żadnej ścieżki, a poza tym uświadamiamy sobie, że jest tam coś jeszcze… komaaary!!!
Wyruszamy przed siebie w czteroosobowych grupach. Każda z nich jest oddalona od siebie o kilkaset metrów, aby teren naszej pracy się nie pokrywał. Jako jedynemu facetowi w grupie przypada mi praca z GPS-em, z czego się niezmiernie cieszę, bo po prostu prowadzę ekipę, patrząc na wskazania urządzenia. Czytaj dalej